piątek, 31 sierpnia 2012

Zamyślona

I kolejna porcja zdjęć z Karoliną :D No to.. miłego oglądania i czytania nie zawsze zrozumiałych opisów : P Choć dziś naszło mnie na cytaty. Co powiecie na taką postać tego typu postów? ; )

Rozmyślanie to ciekawa sprawa... 

Kochać samego siebie to początek romansu na całe życie
~ O. Wilde
Więc czemu by nie znaleźć miłości już dziś? :D


Do rozmyślania trzeba mieć dobre miejsce. Z dala od zgiełku.... Wśród natury!


Bóg stworzył człowieka, bo rozczarował się małpą. Z dalszych eksperymentów zrezygnował.
~ M. Twain

Głupie myśli, mądre myśli. Tak bardzo się mieszają, że trudno rozróżnić które są które.

Człowiek nie może żyć nie wiedząc po co żyje.
~ G. Herling-Grudziński
Tak więc zatańczmy, bo taniec jest tak piękny, że może być sensem życia!

Miłość nie jest całkowicie ślepa, ale cierpi na daltonizm.
~ H. Sienkiewicz
To jak widzieć świat przez różowe okulary!

No i na koniec, już bez żadnej myśli, takie tam porównanie butów : )

Modelka: Karolina

Wszystkie aforyzmy wzięte z "Księgi aforyzmów" wydawnictwo BUCHMAN

czwartek, 30 sierpnia 2012

Flamerrin

Hej Wam :)
 
Postanowiłam narysować i nazwać moją pierwszą "postać" : ) Dzisiaj mam zamiar ją Wam przedstawić i pokrótce opisać. Mam nadzieję, że spodoba Wam się :P A więc oto ona:

Flamerrin


Flamerrin jest dziewczyną dość nietypową, choć na pierwszy rzut oka może wydawać się po prostu kolejną przefarbowana laską. Imię pochodzi od angielskiego "flame" czyli "płomień". Jej włosy własnie taki "płomień" przypominają. Taka się już urodziła : ). Potrafi być czasem chamska i niemiła, lecz jeśli z kogoś naprawdę lubi, darzy tę osobę wielką i szczera przyjaźnią. Nienawidzi fałszywości. Ma chłopaka, którego też obdarowała "płomiennym" uczuciem. Póki co jednak jego imię pozostanie tajemnicą. Słucha tylko rock'a i metalu. Nie ma ulubionego zespołu. Ulubione kolory to czerń i czerwień. Nie znosi bieli. Ciekawostką może byc również to, iż Flamerrin tańczy salsę.


środa, 29 sierpnia 2012

DIY: Gazeta na paznokciach


Witajcie : )
Chciałabym pokazać Wam dzisiaj mój sposób na "gazetę na paznokciach". Opiszę go w postacie instrukcji :)  Mam nadzieję, że się spodoba : D

Rzeczy których będziesz potrzebować:

  • Gazeta bądź (tak jak w moim przypadku) stara nieużywana książka
  • Bezbarwny lakier
  • Nożyczki
  • Patyczek
1. Narysuj na gazecie wzorki jakie chcesz mieć na paznokciach i wytnij je.

2. Możesz również na jednym palcu umieścić większy rysunek. Znajdź taki w gazecie (bądź wydrukuj na zwykłej kartce) i wytnij w kształcie odpowiedniego paznokcia.


3. Pomaluj paznokcie bezbarwnym lakierem, choć prawdę mówiąc jeśli ktoś ma ochotę może bazę zrobić kolorową ; )
Jeśli chodzi o bezbarwne lakiery to ja użyłam naprawdę świetniej odżywki o nazwie "SENSIUE keratin nutrition" (na zdj. po prawej). Kupiłam ją w naturze i jak dla mnie jest świetna. Już po bardzo krótkim czasie używania paznokcie utwardzają się i przestają się rozdwajać. Bardzo polecam osobom z łamliwymi i rozdwajającymi się paznokciami ; )



4. Kiedy pierwsza warstwa lakieru wyschnie, na paznokcie na których ma być gazeta nałóż kolejną (niedużą) i przylep wycięte wzory. Wystarczy, że położysz je na niewyschniętym lakierze ; ) Do bardziej precyzyjnego ustawienia wzorku na paznokciu można użyć patyczka.

5. Kiedy gazeta będzie już dobrze przyklejona nałóż ostatnią warstwę lakieru bezbarwnego.
I oto efekt końcowy:

Na koniec dodam, że razem z tak pomalowanymi paznokciami byłam trzy godziny na basenie. Nic im sie nie stało : )
Nie wiem czy skorzystacie czy też nie z mojego pomysłu, ale ja w każdym razie miałam frajdę przygotowując ten post :)

Czekam na Wasze opinie :P




wtorek, 28 sierpnia 2012

"Skate" girl

Jakiś czas temu robiłam zdjęcia Kurczakowi ; ). Wyszły naprawdę nieźle, a Karolina jak zwykle "wykazała" się swoją fotogenicznością. Bardzo lubię ją fotografować.. no i tak wyszło, ze zrobiłam ponad 1000 zdjęć. Miałam pewne problemy z wyborem zdjęć do dodania na bloga, więc postanowiłam podzielić je na trzy grupy i dodać w osobnych postach. W ten sposób mam nadzieję nie zamęczyć Was zbyt wielką ilością zdjęć ; ) No dobra.. to miłego oglądania ;)


Sweet smiling

"Tak bardzo Cię kocham, ze nawet moje włosy układają się w serduszko" (patrzcie drugie zdj. :D )


Hem.. a może by tak uśmiech?

"No cześć" :D

Usiądę i pomyślę na dachu...


"Tak, źle, tak niewygodnie, a może by usiąść jeszcze inaczej?" ; )

"Uśmiech i myślimy dalej!"

"Ehhh... i znów rozmyślanie... o i usmiech!"

"No witaj. Ponownie" ; )

"A droga za mną prowadzi na pola :D "

Modelka: Karolina


Na koniec chciałabym jeszcze dodać pewne przeprosiny. A więc chciałabym przeprosić za moje niezrozumiałe podpisy do zdjęć... Jednak czasami nie mogę się oprzeć ich dodawać, a kiedy napiszę już coś do jednego zdjęcia to tak głupio zostawiać pozostałe... :P

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Co to znaczy "uszczęśliwiać" ludzi?

Wreszcie mi się udało! Miesiąc przymierzałam się do napisania tego opowiadania i nareszcie tego dokonałam! Przepraszam wszystkich - a w szczególności Dominikę - za moje lenistwo.


Nie tak dawno temu, w krainie wcale nieodległej żyła pewna wesoła dziewczyna. Na imię jej było Dominique. Miała ona przyjaciółkę imieniem Merry. Ich ulubionym zajęciem było... śmianie się! Dzień w dzień znajdywały nowy powód do uśmiechu i nigdy nie zdarzyło się jeszcze by zastała między nimi "niezręczna chwila ciszy".




Dominique była mądrą dziewczyną, która od zawsze uwielbiała przyrodę. Kochała łąki, lasy i pola! Często zaszywała się na nich i spędzała czas czytając książki bądź rozmyślając. Swoimi odkryciami i spostrzeżeniami dzieliła się z przyjaciółką. Merry uważnie słuchała tych opowiadań, po czym sama opowiadała... kawały! I dziewczyny znów dopadała głupawka!




któregoś dnia Dominique czytała książkę o magicznych roślinach. Przeczytała tam historię o tajemniczym drzewie "Denderyfie". Była to niesamowita roślina, która potrafiła uszczęśliwiać. Nie było jednak wytłumaczone, cóż to oznacza "uszczęśliwiać". Dziewczynie bardzo spodobała się ta opowieść i postanowiła poszukać więcej informacji na ten temat. od tamtego czasu razem z Merry zaczytywały się w przeróżnych książkach, księgach i opowieściach w poszukiwaniu Denderyfa. Po skończeniu danej lektury rozmyślały razem nad znaczeniem przeczytanych słów.



Dziewczyny dorosły. Merry znalazła chłopaka. Domoique wciąż marzyła o drzewie. Merry zaczęła spędzać coraz więcej czasu z ukochanym. Domonique stała się samotna. Miała więcej czasu na rozmyślanie, analizowanie, smutek. Częściej czytała. Merry planowała, śmiała się, rozmawiała. lecz już nie z przyjaciółką a swoją sympatią.
Pewnego dnia Dominique znalazła w końcu tą upragnioną infromację!
- Denderyf istnieje! Wiedziałam! Tak, to jest to! - Krzyczała, ale wcale nie była szczęśliwa... Już nie miała z kim sie podzielić tą wiedzą.
Po wielu wahaniach, rozmyślaniach, po spisaniu tysięcy list za i przeciw, po niezliczonych ilościach łez, wreszcie zdecydowała: wyruszy w podróż! Postanowiła powiadomić Merry o swoich planach. Nie pozwoliła jej jednak iść ze sobą. ona byłą szczęśliwa, a to szczęście było realne i ich miejsce było tutaj.
Spakowała się i w sobotę o świcie wyruszyła. Choć przed samą podróżą pożegnała się jeszcze ze swoją wciąż najlepszą przyjaciółką.



Kiedy tylko wypowiedziała ostateczne słowo "żegnaj" już ze łzami w oczach, zerwała się i pobiegła przed siebie. Wiedziała, że tylko w ten sposób uda jej się odejść.


W końcu - zatrzymała się. Zdała sobie sprawę, ze znajduje się na środku jakiegoś nieznanego pola. Ni e wiedziała co począć. Zaczęła krążyć, iść to w te to wewte. Stawała się coraz bardziej zmęczona, a słońce zdawało się ukazywać dopiero południe.
Wreszcie po paru godzinach dotarła do jakiejś ścieżki. Stanęła i... co miała dalej począć, gdzie iść?




Po pewnym czasie wybrała drogę, którą ruszyła. Niestety zrobiło się dość późno i zmrok już zapadł. Domonique znalazła dogodne miejsce, gdzie położyła. Czuła się samotna i opuszczona, lecz jej ukochany miś dodał jej odwagi. Zasnęła.




Przez następne parę dni wędrowała po odludziach z dala od jakiejkolwiek cywilizacji. Spała w zbożu, pod krzakami czy też na środku plany. Nie działo się nic nadzwyczajnego, lecz Dominique nie czuła się najlepiej. W chwilach słabości pomagał jej Pan Misiu. Wędrowała i wędrowała aż w końcu straciła poczucie czasu. Nie wiedziała już czy minął tydzień czy może miesiąc. Było spokojnie.



Niestety te spokojne chwile kiedyś musiały minąć. Tylko czemu aż tak gwałtownie?!
Dominique wędrowała sobie właśnie wśród łanów zboża, gdy nagle - ku jej zdziwieniu - z nieba lunęło! Już po chwili była przemoczona do suchej nitki. To jednak nie koniec. Wręcz przeciwnie - to bł dopiero początek. Wiatr zaczął hulać, a drobną dziewczyną rzucało we wszystkie strony. Sama nie panowała już na swoim ciałem. Mimo to próbowała coś zrobić i wyrwać się z tych straszliwych ramion! Rozglądała się dookoła - o ile mogła - w poszukiwaniu schronienia, lecz nic nie dostrzegła. A burza szalała na całego: w jednej sekundzie widziała piorun, a już w następnej słyszała grzmot i trzask upadających drzew na skraju polany. Przestraszyła się. Dobrze zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Nie wiedziała jednak co robić. Było jej zimno, a woda skapywała z każdego skrawka ciała, do tego z nieba wciąż spadały litry wody. Co gorsza jakakolwiek próba przejęcia kontroli nad własnym ciałem kończyła się niepowodzeniem.
W końcu, wpadła na szaleńczy pomysł. Rozejrzała się: piorunów nie było już tyle, a burza zdawała się oddalić. Wciąż wiał jednak wiatr i padał deszcz. Dziewczyna postanowiła, więc postarać się przestać sprzeciwiać jego sile, a zacząć z nią współpracować. Wyjęła z plecaka parasolkę i - w miarę możliwości - jak najszybciej ją otworzyła. Wiatr od razu przejął inicjatywę i poniósł ją dalej. Dalej od burzy.




Po około 30 minutach wiatr ustał. Dominique zatrzymała się. Rozejrzała się. Znajdywała się na skraju ogromnej, kolorowej łąki. Lecz to nie wielobarwne kwiaty zwróciły jej uwagę, lecz... drzewo przy którym stała! Było wielkie i stare. Od razu poczułam emanującą od niego dobrą energię.
- Tak! Znalazłam je! - Wykrzyknęłam przeszczęśliwa! Okrążyła je całe, śledząc każde wgłębienie, każdy kawałek starego drzewa. Gdy dotknęła je w miejscu najbardziej niedostępnym i niewidocznym drzewo... otworzyło się! Dosłownie! Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki otwarły się przed nią drzwi do wnętrza drzewa. Ostrożnie weszła do środka. To co ujrzała przeszło jej najśmielsze oczekiwania! Wnętrze drzewa wyglądało jak salonik w domu pewnej dostojnej panienki. Ale to jeszcze nie koniec! Na kanapach i fotelach siedziały... zwierzęta! Dziewczyna widząc przyjazne miny i dobre zamiary swoich towarzyszy poczuła się jak w domu. Wszystkie zwierzęta zdawały się zacząć przemawiać ludzkim językiem. Zrozumiała co to znaczy "uszczęśliwiać". Zrozumiała, że jest to powrót do natury. Powrót do "domu".





Modelki: Dominika , Marysia

sobota, 25 sierpnia 2012

Gadanie o niczym

Cześć!
Dzisiaj, ponieważ nie mam żadnych nowych zdjęć, rysunków czy też stylizacji postanowiłam pozamęczać Was trochę "rozmową" a raczej moim monologiem. Opowiem Wam dzisiaj na przykład o tym, że baaardzo lubię jabłka. Dlatego szczególnie cieszę się, że w tym roku jest ich tyle. Na drzewie, które rośnie na terenie mojej działki jest ich w tym roku tyle, że jednorazowo udało nam się zebrać 50 kilo! Dzisiaj nie dość, ze piłam sok z jabłek własnej roboty to miałam jeszcze jabłecznik na deser i babkę zapiekaną z jabłkiem na kolację! A jabłek wcale nie ubyło tak dużo.
Dobra... co by tu jeszcze... Wiem! Opowiem Wam o tym jaką lubię muzykę. Właściwie to odpowiedź wydaje się prosta: rock i czasem metal, ale ja trochę ją rozciągnę. Otóż moim ulubionym i pierwszym rock'owym zespołem jakiego słuchałam jest oczywiście Nirvana. Przez długi czas słuchałam tylko tego zespołu, ale w gimnazjum przestałam się ograniczać i teraz słucham także innych, choć dopiero je poznaj. "Zaczynam".
Dobra.... chyba już trochę zanudzam.. Okej.. wynalazłam kilka zdjęć z środowej sesji z Kurczakiem. 

Wszystkie są z serii "takie tam na dachu Konstilany". Jakby ktoś nie wiedział Konstilana do około siedmiopiętrowa opuszczona fabryka.